Super bohater
Próbowałam się drzemnąć trzymając głowę na poduszce okalającej garnek z ryżem, w oczekiwaniu na powrót męża z surówką do obiadu. Wtedy przyszły do mnie słowa. Nim wzięłam telefon to sobie poszły 🤦🏻♀️
Ale spróbuję.
Dziś będzie o super bohaterach. Są takie dwie dziewczyny, kuzynki. Ta, która dziś świętuje, zapytała czy zrobię napis na desce i wysłała mi, o zgrozo, szyld z danymi znanej mi Joanny. Ja w te pędy na prive, że kradzież danych… na szczęście tknęło mnie. Zajrzałam w fb zamawiającej, czego zwykle nie robię😅. Patrzę, ta sama wiocha. No to nazad kasować póki Joanna nie przeczytała (robiłam to chyba pierwszy raz i pewna sukcesu nie byłam ). Jak spytała co skasowałam, to najpierw odetchnęłam, a potem się spociłam. Bo trza było jakiś kit wcisnąć. Prezent był z okazji niewiem już której magisterki Joanny 😅. A Joanna… już dużo wcześniej szykowała się do odwetu 😂.
Teraz wtrącę słowa od Joanny, bo jak miałam to sklecić to im kapustę pekińską wcisnęłam zamiast łyżek i takie tam. A więc:
„Rok 1992. Spośród wszystkich możliwych kombinacji dla wyboru imion, nasze matki lecą po bandzie: Hania - Ania, Basia - Asia. Rym odegrał rolę nadrzędną i zapisał się na dobre. Przyklepane.
Parę lat później Ania i Asia siedzą w kuchni u babci Eli i skrupulatnie dzielą zupkę chińską na pół - makaron ma się zgadzać 😀 No i tak mijały te wakacje przeplatane niedzielnym przyjeżdżaniem do Goscicina, czasem odpustem czy spacerem przez las do Marka.
W liceum nasze drogi na moment się rozeszły, tylko po to żeby potem wróciły na dobre tory w 2017 roku. Tego kursu trzymamy się do dziś i życzę nam, żeby nigdy nie zabrakło zrozumienia, wzajemnego wsparcia i otwarcia na drugiego człowieka. W tym przekonaniu jestem niepoprawnym optymistą, bo wiem że mimo wszystko patrzymy w jednym kierunku ❤ wszystkiego co najlepsze ❤”
Los je doświadczył za pięciu standardowych użytkowników, portalu społecznościowego zwanego ziemią. Serio nie chcielibyście tego przeżyć. Ja poproszę adresy tych dziesięciu doświadczających „nieznośnej lekkości bytu”, to im rachunek wyślę za to co dźwigają te dwie wspaniałe dziewczyny.
Joanna najpierw chciała coś innego…. ale wtedy komuś, gdzieś… spadł ciężar z pleców i dogniótł jej przyjaciółkę. Tak zrodził się pomysł na urodzinowy prezent, symbolizujący wsparcie i głęboką przyjaźń. Podjęłam się tematu, bo nieco znam ten model butów, choć nigdy to nie będzie taki sam. Gdy czujesz drugiego człowieka, nawet nie pamiętając jego imienia, i że mu się pali grunt pod nogami, to choćby z łyżką, lecisz gasić.
Joanna, dziewczyna która mi totalnie imponuje całą sobą. Inteligencja, wrażliwość i totalnie bezinteresowna pomoc. Również mi, gdy peron odjeżdża.
Więc…
dostała ode mnie symboliczną koszulkę supermana, może pomoże dźwigać ten świat. Dorzuciłabym im nawet pelerynę, by miały się pod czym schronić, gdy znów życiowe zamiecie, postanowią ostrzami kropel deszczu, ciąć ich dusze.
Rzeźbiłam w lipie, którą dostałam od przyjaciela i sąsiada Henia. Czy może być piękniej?
Droga przyjaciółko Joanny. Życzę Ci byś miała jak najwięcej takich Kubusiów przy sobie, tak by lżej było dźwigać te bagaże, które targasz za tych od lekkiego bytu. Niech spełnią się twoje marzenia, bo piękne w Tobie jest to, że ich nie porzucasz…mimo wszystko, i zdrówka…
Trzymcie się piękni ludzie. Inspirujecie mnie a głęboki oddech wypełniacie aromatem rozkwitającego ogrodu.















Komentarze
Prześlij komentarz