Posypało się

 





Przez ostatni rok zapieprzu na różnych frontach, pewne sprawy się posypały. Nie miałam czasu na ogród i bieżące remonty. A mając dwie chaty wiecznie wymagające remontów, areał spory warzywnika i ogrodu, pracę to wyżej dupy nie podskoczysz, gdzieś się sypnąć musi. 

Poszłam napalić w starej chacie ale w kuchni już się nie dało…jak ją budowałam to użyłam wąsów do zainstalowania drzwiczek, które już były. Ja takie grube przycinam ręcznie bo tarcze do metalu po tym jak mi prawie brzuch przecięły (tylko drasnęła bo wiecznie 3 grube warstwy mam na sobie), to nie tykam się takich rozwiązań. No i wtedy uznałam, że jak zamocuje do kafli to styknie. Nie stykło. Po paru latach, po kilku domykaniach na siłę drzwiczki obluzowały się i zaczęły ciężarem rozwalać kuchnię.

I generalnie to powinnam sprzątać na przyjazd gości ale robię rozpierduchę. Znam siebie. Wiem, że dam sobie z tym radę. Co prawda po potrzebne ruszta musiałam rozwalić naszą z Zu kuchnię letnią ale trudno 🤷🏻‍♀️, chata ważniejsza.

Materiały już przytargałam ale coś kręgosłup sygnalizuje stan gotowości do protestu, więc orteza lędźwiowa. Najpierw obiad i wit b i do boju.

Uznałam, że lepiej z przyjaciółmi wypić grzańca uważonego na kuchni niż malować trawę na zielono i udawać insta życie. Oni rozumieją 😂

Komentarze

Popularne posty