Dół
Ależ mnie dziś gniecie. Grawitacja nawet wspiąć na palce się nie pozwala. Chyba już czas na draże od psychiatry.
Do widzenia do jutra?
https://m.youtube.com/watch?v=Iq6z4mru0KE
Czy „tańcz, tańcz, tańcz” Murakamiego?
Zawinąć wsio znowu, czy przetrwać. Nadzieja taka sama ku.wa jak depresja. Zawsze wraca. I pewnie dobrze, przynajmniej w przypadku nadzieji.
Muszę sobie wszystko poukładać znów. Rozpatrzyć co dalej. Nie chcę już tracić czasu na fb i walenie głową w mur, potykanie się o pędzących ludzi bez czasu na czytanie ze zrozumieniem. Porwał mnie ten tłum, zgubiłam kilka spraw, nie zdążyłam złapać istotnych elementów, zaczęłam się potykać i upadłam. Nic dziwnego. Nic nowego. Przecież zawsze powtarzam, że nie umiem w tłumie 😂. Nie wytrzymuję tempa i nie umiem rozpychać się łokciami.
I dobrze. Właśnie taką siebie lubię.
Czy będę pisać? Tak
Czy będę tworzyć? Tak
Czy będę prowadzić dalej CKaPP? Raczej nie w dotychczasowej formie
Pewnie będę wrzucać po prostu prace do galerii. Może w końcu przestanę się migać przed wystawą w stolicy.
I pójdę na jaki etat. Co by mieć czas, siłę i energię dla priorytetów.
Takie myśli mam dziś, czy mi się odmieni, nie wiem. Leki zadziałają za 10dni 🤪. Muszę mieć siłę by móc zaopiekować najbliższych, to oni są najważniejsi.
Ostatnia artyzdyczna praca work in progress (jak to się na variarcie mówiło)
Idę obiad upichcić.







Komentarze
Prześlij komentarz